Uwaga, blog przeniesiony

Posty na tym blogu już nie będą się pojawiać. Zapraszam gorąco pod nowy adres: blog.grzegorzpawlik.com



Subskrybuj ten blog...

czwartek, 19 lutego 2009

Odpowiedzialność społeczna przedsiębiorcy, a motywacja pracownicza.

Dziś wielu przedsiębiorców ma świadomość tego, że motywowanie
pracowników jest ważnym aspektem działalności menadżerskiej. Odnoszę
jednak wrażenie, że wydaje się im to istotne jedynie dlatego, że wierzą
w to iż jest to opłacalne. Głównie dlatego, że wdrożenie nowego
pracownika jest kosztowne. Chciałbym jednak przedstawić aspekt etyczny
motywowania i systemu motywacji pracowników.

Czym jest motywacja, a czym odpowiedzialność
społeczna?




Odpowiedzmy sobie najpierw na to
ważne pytanie. Philip Zimbardzo pisze: „Motywacja (motivizion) to ogólny
termin na określenie wszystkich procesów zaangażowanych w rozpoczęcie,
kierowanie i podtrzymanie aktywności fizjologicznych i psychicznych”
1. Motywowaniem nazwiemy zatem
wywoływanie (w sobie lub w innych) tych procesów.

Odpowiedzialnością społeczną
możemy nazwać dobrowolne zobowiązanie do uwzględniania interesów
społecznych, ochrony środowiska przez przedsiębiorcę (a w efekcie przez
przedsiębiorstwo) w trakcie budowania strategii, oraz przestrzeganie
tego zobowiązania w działalności przedsiębiorstwa
2. Ta odpowiedzialność przejawiać
się może w finansowaniu publicznego transportu, budownictwa, rzetelnej
informacji na temat produktów, trosce o ekologię3
i wielu innych.

Jest jednak jeszcze jeden aspekt,
w którym odpowiedzialność społeczna przedsiębiorstwa może zostać
wyrażona- umożliwienie rozwoju pracownikom, którzy przecież również są
częścią tego społeczeństwa.


Motywowanie pracowników- w czym się przejawia?



Motywowanie zakłada, że można
wpłynąć na wewnętrzny stan napięć pracownika w celu skłonienia go do
pracy, lub zwiększenia jej wydajności. Dlatego musi wykorzystywać metody
i narzędzia wpływu społecznego, które nierzadko stawiają osobę stosującą
je świadomie na pograniczu manipulacji. Wykorzystują one często
naturalne potrzeby drzemiące w ludziach. Dodatkowo Abraham Maslow
różnicuje motywację na wynikającą z niedoboru i wynikającą z potrzeby
wyjścia poza stan aktualny
4.
Dlatego w dwojaki sposób motywować pracowników: albo zabierając im, lub
utrudniając dostęp do pewnych nagród, lub strasząc odcięciem tego
dostępu (obcinanie premii, grożenie zwolnieniem); albo roztaczając przed
nimi wizję zaspokojenia potrzeb wyższego rzędu takich jak rozwój i
uznanie. Nawet gdyby oba podejścia były tak samo efektywne, to warto
zastanowić się jakie efekty, oprócz zwiększenia wydajności pracownika,
przynosi nasze działanie.


W pierwszym przypadku wywołany
stan jest bliski niewolnictwu. Praca wynika z zagrożenia (życia,
stabilizacji) pracownika, zatem wydaje się pracownika degenerować. Nie
ma co liczyć na inwencję tak motywowanego pracownika. Nie ma też co
liczyć na jego lojalność. Widać ten efekt aktualnie w Polsce: wcześniej
zatrzymanie pracownika było proste, gdyż panował rynek pracodawcy,
wysokie bezrobocie oznaczało wysoką konkurencję wśród pracowników.
Dodatkowo w wypadku ludzi starszych strata pracy na pół roku mogła
oznaczać całkowite wypadnięcie z „obiegu”. Aktualnie przy zwiększonym
wzroście gospodarczym i otwarciu granic w swobodnym przepływie między
innymi pracowników, polskie firmy nie wytrzymują niejako konkurencji z
zachodnimi przedsiębiorcami.


Zastanawiające jest, że ludzie
gotowi są jechać tysiące kilometrów i rozstawać się z rodzinami; moim
zdaniem nie jest to tylko wynikiem nadziei na zwiększenie zarobków5.


Odkładając jednak na chwilę
sytuację aktualną w Polsce, zastanówmy się co się stanie, jeżeli
większość pracodawców zacznie straszyć swoich pracowników. W takim
czarnym scenariuszu łatwo dojść do wniosku, że prędzej czy później praca
sama w sobie stanie przestanie być źródłem dumy, czy zadowolenia. Raczej
będzie przykrym obowiązkiem, lub nawet przedmiotem żartów. Ktoś, kto
wkłada wiele energii w pracę stanie się w oczach społeczeństwa
„frajerem”6. Etos pracy przestanie istnieć.
Bumelanctwo i kombinowanie będzie wartościową i cenną umiejętnością. Do
tego spadek zaufania społecznego i mamy idealną mieszankę, która zwolni
skutecznie wzrost dobrobytu całej społeczności.

Wracając jeszcze na moment do
problemu emigracji zarobkowej. Sam, pracując w wakacje, jeszcze w
liceum, w pewnej z firm po usłyszeniu nowych wymogów co do wydajności
pracy, gdy ktoś wyraził niezadowolenie usłyszałem, że przed bramą czeka
stu takich, co będą za połowę tego co my pracować. Osobiście nie
przejąłem się tym za bardzo – w końcu chciałem mieć tylko trochę
oszczędności na rozpoczęcie studiów, jednak pracowali tam ludzie, dla
których ta praca oznaczała byt! Nie trudno mi wyobrazić sobie, jak
właśni Ci ludzie pierwsi szturmowali przysłowiowe zmywaki w Londynie
również po to, żeby wreszcie pracodawca potraktował ich po ludzku.


Weźmy teraz pod lupę pozytywny
sposób motywacji. Oprócz oczywistych profitów dla organizacji, takich
jak wzrost wydajności, inwencji i zadowolenia pracowników, degeneracja
społeczna opisana wcześniej na pewno nie wystąpi z tego powodu.
Wyobraźmy sobie dziecko, przysłuchujące się rozmowie rodziców, którzy
wymieniają się osiągnięciami w pracy, chwalą rozwojem i wręcz
promieniują zadowoleniem. Niemal pewne jest, że w swoim dorosłym życiu
będzie szukało ono pracy, która w co najmniej takim samym stopniu będzie
źródłem zadowolenia. Zdaję sobie sprawę, że przykłady te nie są poparte
żadnymi badaniami, jednak wydaje mi się, że brzmią po prostu rozsądnie.
Dlatego pokuszę się o stwierdzenie, że przedsiębiorca etyczny jest w
stanie, oprócz towarów wymienionych w cenniku, produkować szczęście. W
sytuacji dominowania takiego postępowania wśród menadżerów – skutki są
odwrotne do przedstawionych powyżej. Budowane jest społeczeństwo
uczciwej pracy, które w całości pracuje na swój dobrobyt.


Warto jeszcze dodać, że
dostarczając pracownikom możliwości rozwoju, sprawiamy po prostu, że są
nieco szczęśliwsi.


Dlaczego zatem etyka czasem się nam gubi?



„Wymiar etyczny bywa często
sztucznie eliminowany z rozważań o zarządzaniu i dlatego bez wzajemnego
powiązanie mówi się często o władzy jako o samodzielnym zjawisku - i o
trosce o innych, byciu w emocjonalnej relacji do innych jako o osobnym
od władzy. Tymczasem te stany są dwoma ekstremami wymiaru etycznego
organizowania. Dopiero wzięte razem przestają mieć charakter typów
idealnych i zawierają całe spektrum realnych możliwości odniesienia
ludzi do siebie.”7


Mamy skłonność do upraszczania.
Czasem, żeby coś zrozumieć, musimy zbudować zubożony model, gdyż inaczej
nie bylibyśmy w stanie zrozumieć całości. Nie ma w tym nic nagannego,
pod jednym warunkiem: nie możemy zapomnieć, że mamy do czynienia z
uproszczeniem! Nie można zapomnieć, że jest tam coś jeszcze. Coś co może
nie przynosić bezpośrednich dochodów:

„Władza formalna - struktura,
jest uważana za aktywny potencjał i kojarzona z przywództwem. Troska o
innych, często przybierająca aktywną postać podporządkowania władzy,
jest w rzeczywistości drugą stroną tej samej monety. Jedna relacja nie
występuje bez drugiej;”8


To jest właśnie powód, dla
którego warto przypominać o etyce biznesu i etyce w ogóle. Działalność
biznesowa, jak każda inna działalność nigdy nie jest oderwana od
otoczenia, zatem na nie wpływa. Skoro tak, to na tych, którzy podejmują
działalność, ciąży jednocześnie odpowiedzialność, żeby przyniosła jak
najwięcej pożytku, przy jak najmniejszej ilości strat.


Związek społeczeństwa z przedsiębiorstwem.



W pracy „Etyka biznesu” została
podana odpowiedzialność przedsiębiorcy:

"[Menadżer odpowiada – gp] Za
wypracowanie zysku. Biznes produkuje zyski. Firma, a dokładnie zarząd
firmy, musi powiększać zdolność zasobów rzeczowych i osobowych do
tworzenia i produkowania bogactwa. Odpowiedzialność ta - pisze P.
Druckner - jest nie do odrzucenia i absolutna. [...]

Ale społeczeństwo nie może wziąć
z przedsiębiorstwem rozwodu. Musi ponieść straty, jeśli przedsiębiorstwo
nie produkuje koniecznych zysków, musi ubożeć, jeśli nie odnosi
sukcesów. Nakłada to na firmę obowiązek zarządzania w pancerzu etyki"9.
Rozmyślania na temat nieetycznego zarządzania zdają się być potwierdzane
tym cytatem. Chcę tylko dodać jeszcze jedno przemyślenie: jak
społeczeństwo może się bogacić kosztem zubożenia społeczeństwa? To
wyraźna sprzeczność potwierdzająca rację bytu etyki w naukach
traktujących o gromadzeniu bogactw.


Jak promować etykę?


J. Dietl i W. Gasparski proponują10
następujące metody promowania etyki:



  1. "Propagowanie dobrych wzorów,
    "budujących" przykładów. Powszechnie znane jest postępowanie znanego
    menadżera, który w najgorszym dla Chryslera roku, jako szef koncernu
    zredukował wysokość swojej pensji do jednego dolara rocznie” - moim
    zdaniem najlepsza i najtańsza. Ci którzy mają szczęście doświadczać
    potrzeby etycznego postępowania muszą dawać (i niejako „siłą rzeczy”
    dają) dobry przykład.



  2. "Stanowcze potępianie
    nieetycznych zachowań. " Co oznacza zdefiniowanie kodeksu etycznego i
    definitywne jego przestrzeganie.



  3. "Powołanie sądownictwa
    polubownego", które jest świetnym sposobem na budowanie więzi
    społecznych. Do tego społecznie akceptowana instytucja arbitra będzie
    idealna do realizowania punktu poprzedniego.



  4. "Treningi wrażliwości etycznej.
    " dla tych, którzy nie mieli szczęścia tej wrażliwości się wyuczyć11.
    Miałaby ona polegać na przedstawianiu pozytywnych przykładów etycznego
    postępowania, które odniosły pożądany skutek. Dietl i Gasparski
    proponują również nawyk stawiania się po drugiej stronie. Można to
    nazwać nauką „menadżerskiej empatii”.




Czym tak w ogóle jest etyka?



Na zakończenie, aby domknąć
rozmyślania, chciałbym zamieścić dwa wybrane cytaty z pracy „Etyka
biznesu”, które odpowiadają na te pytanie.


Pierwszy Tadeusza Kotarbińskiego:

"Tadeusz Kotarbiński, w pracy
'Medytacja o życiu godziwym' podkreśla znaczenie takich wartości, jak:
miłość i przyjaźń, sprawiedliwość, hierarchiczność celów oraz kierowanie
się głosem sumienia, które domaga się od nas postawy znamiennej dla
opiekuna, na którym można polegać, spolegliwego opiekuna12"


Drugi Jana Pawła II:

„... Człowiek najpełniej afirmuje
siebie, dając siebie ... nie przyjmując perspektywy daru z siebie samego
, zawsze istnieje ryzyko wolności egoistycznej”


Powyższy tekst to praca zaliczeniowa na
przedmiot "Etyka w biznesie", napisana w połowie 2008 roku. Bardzo
ciekawie i inspirująco wykładany przez dra Leopolda Zgodę. Jego wykłady
otworzyły mi oczy na to, czego do tej pory nie widziałem (choć może
gdzieś pod skórą czułem). Postanowiłem się tym tekstem podzielić (tym
bardziej, że został on dobrze przez doktora oceniony :))




1Cyt. P.G.Zimbardzo,
Psychologia i życie, Warszawa: Wydaw. Naukowe PWN, 1999, s.436



2Zob. Wikipedia,
Wolna encyklopedia, http://pl.wikipedia.org/wiki/CSR,
Dostęp 24/05/2008



3Zob. Anna
Lewicka-Strzałecka, Etyczny wymiar przekształceń gospodarczych w Polsce,
pod red. Adama Węgrzeckiego ; Akademia Ekonomiczna w Krakowie, s 147



4Zob. P.G. Zimbardo,
F.L. Ruch Psychologia i życie, Warszawa 1997, s. 404.



5Można dopatrywać się
tutaj nadziei na lepsze traktowanie, o czym za chwilę.



6Warto porównać to z
nast. cytatem: „Najprawdopodobniej określenie "etyczny menadżer"
wywołałoby u licznej grupy co najmniej zdziewienie, komentarze i znaki
zapytania. Bo "etyczny" obecnie w Polsce to właściwie jaki: "naiwny",
"nieprzedsiębiorczy", a może wręcz "głupi"?”, Etyka biznesu, red. nauk.
Jerzy Dietl, Wojciech Gasparski, s.210



7Cyt. Etyka Biznesu,
J. Dietl, W. Gasparski, s.192



8Tamże.



9Cyt. Etyka biznesu,
s. 209



10Zob. Tamże, s.
224 - 225



11Również dla tych,
którzy to szczęście mieli – zawsze warto tę umiejętność pogłębiać.



12Por. z pojęciem
aktywne współczucie i z ideą Bodhisattwy w buddyzmie, http://www.diamentowadroga.pl/dd20/wspolczucie_jezyk_bodhisattwy,
http://www.diamentowadroga.pl/dd25/dzialania_bodhisattwy

Brak komentarzy:

Uwaga! blog przeniesiony

Posty na tym blogu już nie będą się pojawiać. Zapraszam gorąco pod nowy adres: blog.grzegorzpawlik.com
Komentowanie artykułów możliwe jest pod nowym adresem.