Wyobraż sobie trójkąt równoramienny. Jego wierzchołki oznaczają osiągalny (fizycznie, technologicznie) maksymalny danej z trzech cech. Jeden jakości, drugi czasu, trzeci kosztu (chodzi o pieniądze, nie abstrakcyjne pojęcie kosztu, bo wtedy oznaczałoby to również czas).
Twój produkt to jeden punkt wewnątrz tego trójkąta. Im mniejsza odległość tego punktu od jakiejś cechy, tym większa jej wartość. Może dokładniej: im bliżej punktu jakość - tym ta jakość większa. Im bliżej punktu koszt - tym taniej. Im bliżej punktu jakość - tym lepszy jakościowo jest produkt.
Jednocześnie maksymalna osiągalna odległość od danego punktu oznacza minimalną (najgorszą) wartość danej cechy...
Dla przykładu wyobraź sobie, że stawiasz mur (metr wysoki, 20metrów długi) na swojej posesji. Chcesz to zrobić jak najtaniej (przesuwasz się do wierzchołka koszt) więc zatrudniasz studenta pierwszego roku socjologii. Nie dajesz mu cegieł, ale każesz znosić kamienie i cegły z ruin, starych fabryk itd. Nie dostanie też cementu z sugestią, że może użyć błota z rzeki wymieszanego ze słomą. Nie płacisz mu pensji, ale pozwalasz rozbić namiot w pobliżu muru, który buduje. Może zjeść co upoluje i ogrzać się na masce Twojego samochodu, gdy wrócisz z pracy... ok zapędziłem się, ale wydaje mi się, że masz już w głowie TEN obraz. Myślę, że efektu końcowego nie muszę już opisywać. Widać, że wyżyłowaliśmy kwestię kosztów, jednak oddaliliśmy się znacznie od punktu jakość i czas (prawdopodobnie będzie liczony w latach, lub pokoleniach potomków owego studenta ;))Niby sprawa oczywista, ale konsekwencje nie są oczywiste dla każdego. Szczególnie jeśli chodzi o projekt informatyczny. W tym wypadku produkt jest na tyle wirtualny, że występuje pokusa wirtualnego myślenia. Że jak w grze po wpisaniu kodu jesteśmy nieśmiertelni i potrafimy latać, tak tutaj punkt może się rozciągnąć i zetknąć z każdym wierzchołkiem trójkąta. Czy jeszcze muszę pisac, że tak niestety nie jest?
Trochę mnie bajkopisarstwo poniosło, więc na koniec napiszę o korzyściach wynikających z tego, że model ten będziesz miał w głowie.
Jeśli jesteś menadżerem projektu. To jest twój koronny argument w negocjacjach terminów. Jeśli ktoś Ci powie, że ten trójkąt to bujda, że Toyota i w ogóle - nie jesteś jeszcze stracony - czytaj dalej.
Jeśli jesteś klientem, to dobre dla całego projektu będzie, jeśli będziesz o nim myślał realistycznie a nie w kategoriach fantasy. Pamiętasz, że udany projekt leży również w Twoim interesie?
Jeśli jesteś programistą... cóż, możesz sobie ten trójkąt rysować kiedy wiesz, że projekt w którym uczestniczysz oddalił się znacznie od punktu jakość i czas, i nie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia ;)
Oczywiście w myśl zasady "zawsze trafisz na większą górę, wyższe drzewo i mądrzejszego człowieka" nie możesz spocząć na larach. Prędzej czy później trafisz na mądralę, który odbije piłeczkę a na niej będzie logo Toyota.
O co chodzi? Otóż są tacy, którzy twierdzą, że model trójkąta jest bujdą, gdyż toyocie udaje się ciągła redukcja kosztów z ustawicznym wzrostem jakości. I nie jest to kłamstwem. Jednak są dwie rzeczy, których przytoczony mądrala sobie nie uświadomił:
- Trójkąt w modelu jest taki, nie inny w danej chwili.
- Toyota stosuje podejście procesowe w zarządzaniu powiązane z filozofią kaizen
- Dlatego Toyota zmniejszyła swój trójkąt koszt-czas-jakość, a nie wpisała odpowiedni kod w grze ;)
- To trwało lata!
- Ma do dyspozycji taką technologię jaką ma, taki know-how jaki ma i na potrzeby danego projektu tego kapitału nie powiększy (po zakończeniu - owszem)
- Prawdopodobnie nie wiesz na czym polega zarządzanie procesowe, a nawet jeśli wiesz, to pewnie nie jest wdrożone, a jeśli jest - to znaczy, że w tej kwestii na razie nie wiele możesz poprawić.
- Z dwóch powyższych wynika, że nie zmniejszysz swojego Trójkąta na potrzeby najbliższego projektu (chyba, że zmienisz wykonawce, ale wtedy trójkąt może okazać się nie równoramienny i punkt kosztu niknie za horyzontem)
- Projekt startuje już, nie za kilka lat jak już sobie "popróbujemy"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz