W zasadzie nie piszę o sprzęcie jako takim, bo mnie on nie interesuje. Jednak muszę wyrazić mój zachwyt nad drukarką, którą niegdyś, za ciężkie pieniądze, kupił mój Tato (było to jakies 7 lat temu, gdzieś pod koniec liceum).
Nigdy na nią nie narzekałem (chyba, że napełniałem tusz samodzielnie), zawsze wydruki były świetnej jakości. Jednak to co przed chwilą zaszło totalnie mnie zaskoczyło.
Otóż nie uzywałem jej jakies 1,5 roku. Nic z nią nie robiłem oprócz przewożenia po różnych częściąch Krakowa przy okazji kolenych przeprowadzek i chowania jej w jakieś głębokie czeluście szafy.
Od jakiegoś czasu nosiłem się z zamiarem reanimowania jej. Odkładałem to co chwilę, gdyż spodziewałem się prawdziwej katorgi.
Po pierwsze nie miałem pojęcia czy pod Suse będą jakiekolwiek sterowniki.
Jeśli będą - pewnie dysze są tak saschnięte, że trzeba będzie je przeczyścić - jak włączę tą opcję pod Linuksem (muszę przyznać, że ten system, choć znam coraz lepiej - zawsze potrafił mnie zaskoczyć na przykład: http://webbricks.blogspot.com/2008/09/suse-11-subclipse-i-subversion-15.html)
I jeśli uda mi się ją odnaleźć- samoczyszczenie pewnie nie wystarczy i trzeba będzie zacząć zabawę z wilgotnymi husteczkami i czyszczeniem dysz.
Z takim nastawieniem wycieram warstewkę kurzu i szukam na stryszku kabli.
Podłączam...
Bang! System wykrył urządzenie, czy chcę skonfigurować?
Pytanie. Oczywiście!
Pierwszy test - druk maila z thunderbirda. Pierwszy zawód. Drukarka wypluwa kilka stron, a na każdej jedna linijka dziwnych znaków. Nie zrażam się jednak, przypomina mi się, ze w menu Suse widziałem jakiegoś managera hp. Odnajduję, włączam.
On mi mówi, że nie ma drukarek i że mam kliknąć "Konfiguruj". Robię to ochoczo! Konfiguracja jest kilkuetapowa, w każdym mam dokonać wyboru z pośród jednej opcji :D To lubię - nie obawiam się, że coś zchrzanię - po prostu nie mam wyboru.
Drukuję stronę testową i...
Moim oczom ukazuje się tekst ostry jak ŻYLETA! Serio. Jakbym kupił czarny kartridź wczoraj w sklepie. W prawdzie kolor coś nie chce wychodzić, ale co tam - jeszcze nie próbowałem uruchomić czyszczenia dysz, ani kalibracji!
Właśnie się za to zabieram... jestem dobrej myśli...
ps. Kilkukrotnie, gdy w przeszłości kupowałem, czy chociaż pytałem o kartridże do HP930C sprzedawcy mówili "dobra drukarka, niech pan się jej nie pozbywa". Mieli rację.
Uwaga, blog przeniesiony
Posty na tym blogu już nie będą się pojawiać. Zapraszam gorąco pod nowy adres:
blog.grzegorzpawlik.com
Subskrybuj ten blog...
czwartek, 2 października 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uwaga! blog przeniesiony
Posty na tym blogu już nie będą się pojawiać. Zapraszam gorąco pod nowy adres:
blog.grzegorzpawlik.com
Komentowanie artykułów możliwe jest pod nowym adresem.
2 komentarze:
Potwierdzam, że stare drukarki HP były świetne, ale nowe to dokumentne badziewie. Za parę tysięcy złotych kupiłem taką co niby ma skanować i drukować dwustronnie i guzik. Bierze po kilka kartek, podajnik skanera zacina się co chwila, przez sieć skanuje tylko pod Linuksem (Fedora 7), a pod MS-Windows NIE! Kompletne badziewie.
Ciekawa sprawa. Ja jestem przyzwyczajony do sytuacji, kiedy to windowsowe oprogramowanie i sterowniki to te dopieszczone, a Linuks jest traktowany niejako po macoszemu.
A wracając do drukarki- pochwaliłem ją nieco za wcześnie. Stan kolorowego tuszu pokazywała mi na ok 70%, ale kolor się nie pojawiał. Wyciągnąłem wkład, żeby przeczyścić dysze, włożyłem i... przestała działać :P Na usprawiedliwienie (starego) hp dodam, że wkład kolorowy był nieoryginalny ;)
Prześlij komentarz